Dział Bursztynu Muzeum Historycznego Miasta Gdańska może się pochlubić możliwością eksponowania zbioru prac nie ustępujących okazałością żadnej ze znanych bursztynowych wystaw muzealnych, nawet tych gromadzonych przez stulecia, a tu pochodzących wyłącznie od jednego autora. Autora wciąż jeszcze będącego w pełni sił twórczych i podejmującego nowe, zaskakujące zamierzenia, przewyższające jego dotychczasowe osiągnięcia własne, jak i innych mistrzów.
Okazałe i niezwykle kosztowne prace zostały wykonane z najlepszych odmian bursztynu, materiału tak miłowanego i szanowanego przez Myrtę, bez żadnych dodatków zastępczych, na przykład bursztynu prasowanego z okruchów (jak to zrobili Rosjanie przy rekonstrukcji wystroju ścian Bursztynowej Komnaty). Tak popularne obecnie termiczne klarowanie i barwienie bursztynu stosuje Myrta zupełnie wyjątkowo. Efekty kompozycyjne, takie jak układ barwny, czy też przezroczystość, konieczną dla szlachetnych technik intaglio, grawerunków i eglomizowania, uzyskuje przez staranny dobór odmian bursztynu.
Cała imponująca kolekcja, pozostająca obecnie w depozycie Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, została zrealizowana przez Myrtę z własnej inicjatywy i na własny rachunek. Jest to ze strony twórcy jak gdyby rodzaj hołdu złożony bursztynowi, któremu zawdzięcza swoją pasję i sukces życiowy.
Początek
Zaczynał bowiem od zera. Dwudziestodwuletni syn górnika z Bytomia, tylko przypadkiem zetknął się z bursztynem podczas swego wyjazdu do Warszawy w roku 1968. Oto jak sam wspomina ten moment w zapiskach sprzed kilkunastu lat:
… w wieku 22 lat, po raz pierwszy zetknąłem się z bursztynem. Zauroczył mnie swoim pięknem i magią. Miłość do bursztynu zaszczepił we mnie mecenas sztuki Franciszek Wójcik z Warszawy, który wspólnie z Wacławem Oknińskim prowadził řrmę bursztynniczą w Aninie. Dzięki nim odnalazłem swoją pasję życiową i pracę, która dawała i daje mi wiele radości.
Po wydarzeniach 1968 r. (incydencie ze Służbą Bezpieczeństwa), za radą i namową mojego pryncypała opuściłem stolicę i wróciłem na Śląsk do rodzinnego domu w Bytomiu. Z Warszawy przywiozłem ze sobą 1,20 kg bursztynu.
Dzięki Bogu, losowi i przypadkowi założyłem jednoosobową řrmę przemysłową. Początek nigdy nie jest łatwy.
Wtedy spotkałem swojego nauczyciela z Technikum Budowlanego – prof. Jaworskiego, który skontaktował mnie z ówczesnym szefem Wydziału Przemysłu – Panem Żabczyńskim. Przedstawiłem mu swoje wyroby, które zrobiły na nim duże wrażenie i dzięki temu wydał mi zezwolenie na działalność przemysłową. Tylko taka działalność, która w zamierzeniach państwa miała ulec likwidacji, nie wymagała posiadania uprawnień rzemieślniczych…
Nareszcie mogłem rozpocząć pracę. Miałem 1,20 kg zakupionego w Warszawie bursztynu. Wykonane z niego w prymitywnych warunkach wyroby były tak wygłaskane „jak dla swojej dziewczyny”, zrobione tak oszczędnie „jak dla siebie”. To podkreślało indywidualizm i naturalne piękno każdego kawałka. To sprawiało, że moje wyroby były „troszkę” ładniejsze od innych. To „trochę” przyczyniało się do tego, że wyroby się podobały, chciano je oglądać i kupować. To „trochę” sprawiło, iż w 1969 r. zostałem zaproszony na wystawę do Paryża, Osaki i Tokio, gdzie odniosłem wielki sukces. Już na początku wystawy przygotowane przeze mnie eksponaty zostały sprzedane, chociaż kupujący mogli je odebrać dopiero w 1970 roku, gdyż wystawa trwała przez cały rok. Ja zapłatę otrzymałem z góry. Przedstawiciele řrmy, która zakupiła moją ekspozycję na wystawie w Tokio, przyjechali po zakończeniu wystawy do Polski i chcieli rozmawiać bezpośrednio ze mną. W tamtych czasach było to praktycznie niemożliwe, ale Japończycy byli nieustępliwi i wymusili na urzędnikach „Cepelii”, żeby sprowadzili mnie do Warszawy na rozmowy (w 1995 r. wspólnie z delegacją z Tokio obchodziliśmy 25 lecie owocnej współpracy).
Z początkiem lat 70 poprawiło się zaopatrzenie w surowiec. Już nie musiałem urządzać pieszych wędrówek po Mierzei Wiślanej pukając od domu do domu i targować się, w każdej chacie o cenę nawet najmniejszej bryłki bursztynu. Teraz mogłem regularnie zaopatrywać się w większe ilości surowca u zorganizowanych brygad wydobywczych.
Budowa firmy w Bytomiu
Młody technik budownictwa wodnego Lucjan Myrta w trakcie niespełna dwuletniej pracy w Aninie, zapoznał się jedynie z najprostszymi sposobami obróbki bursztynu. Nowe, doskonałe techniki obróbki bursztynu, stworzył i wdrożył dzięki własnemu talentowi, pomysłowości i wytężonej pracy. Oddalony od ośrodka wytwórczego na Wybrzeżu Gdańskim, nie mógł korzystać z doświadczenia mistrzów, a wobec braku podręczników z tej dziedziny, nie miał także wsparcia teoretycznego.
Sprawne techniki wytwórcze potrařł połączyć ze stworzeniem kolekcji wzorów poszukiwanych przez centrale handlu zagranicznego, a do seryjnej produkcji wyrobów zdołał wyszkolić kilkunastu młodych ludzi i zapewnić dzięki temu swej firmie liczącą się w transakcjach eksportowych skalę wytwórczości.
Podziwiać też należy śmiały pomysł zarejestrowania řrmy przemysłowej, nie praktykowany wówczas przez innych bursztynników, a pozwalający uniknąć obowiązujących w rzemiośle ograniczeń liczby zatrudnionych pracowników.
Sukcesy eksportowe łączył Myrta z tworzeniem dzieł unikalnych. Już w połowie lat 70. zaczęły powstawać pierwsze rzeźby (kilka dużych řgur zwierząt: słoń, koń i nosorożec zachowało się w kolekcji wystawowej) i okazałe przedmioty dekoracyjne: flakony, świeczniki i szkatułki. Dzięki nagrodom na wystawach, zdołał w 1978 roku uzyskać od Ministra Kultury i Sztuki tytuł Mistrza Rzemiosła Artystycznego oraz niezwykle cenny przywilej, bo dający prawo do zatrzymywania 50% obcych walut z zapłaty za wyeksportowane wyroby. W owych czasach taka możliwość decydowała o pomnożeniu rentowności transakcji (rzemieślniczą procedurę egzaminu mistrzowskiego odbył Lucjan Myrta w Gdańsku, w dniu 28.11.1980 r.).
Poza bursztynem, drugą pasją Myrty było budowanie: najpierw skromny warsztat w domku o powierzchni 45 m2, po pożarze w 1976 r. powiększony do 140 m2, a pod koniec lat 70. wielki dom wczasowy w Krynicy, który sprzedał za zawrotną w owym czasie kwotę 50 milionów złotych, a uzyskany dochód przeznaczył na rozwój działalności w bursztynie.
W dekadzie lat 70. Lucjan Myrta był rzadkim przykładem prawdziwego sukcesu gospodarczego, o dziwo nie tylko niewykorzystanym, ale sekowanym przez gierkowską propagandę. Wielkie artykuły w „Trybunie Ludu” uznawały jego prywatny sukces mierzony milionami dolarów wręcz za naruszenie doktryny ustrojowej. Ale autor sukcesu wyciągnął zupełnie inne wnioski. Uznał swój związek z bursztynem za szczęśliwy i nierozerwalny dar losu. Stąd powstało porzekadło
Trudno było ją realizować w wielkiej skali w Bytomiu, lecz z upływem czasu kompetencja w ocenie jakościowej surowca, trafny poziom cen skupu i solidność řnansowa, zapewniły regularny dopływ surowca, w tym unikalnych okazów prezentowanych obecnie na wystawie.
Sukces ekonomiczny w Sopocie
Rozrostu firmy Lucjana Myrty nie powstrzymały ograniczenia stanu wojennego. Przerób bursztynu wciąż wzrastał i potrzeba przybliżenia się do źródeł surowca stała się jedną z przyczyn przeprowadzki całej rodziny (aktywnie wspierającej Lucjana w pracy) z południa na północ Polski. Pociągnęło to za sobą sprzedaż całego majątku na Śląsku i zakup dużej nieruchomości w Sopocie, którą trzeba było zagospodarować i wyposażyć, zarówno dla potrzeb życiowych jak dla utworzenia nowej, największej polskiej wytwórni wyrobów z bursztynu.
Trzeba podkreślić, że Myrta nie pozostawił swojej bytomskiej ekipy na lodzie. Część dawnych pracowników samodzielnie pracuje w bursztynie, wykorzystując umiejętności zdobyte pod jego surowym, lecz dającym rzetelne kwaliřkacje zawodowe kierownictwem. Inni z łatwością uzyskali zatrudnienie.
Wytwórnia w Sopocie uzyskała całkowicie nowy sprzęt i stopniowo powiększała zespół pracowników, szkolonych osobiście przez właściciela. Nie angażował on osób po praktyce w innych warsztatach, pragnąc od początku wdrożyć własne rozwiązania technologiczne, zasady organizacyjne i ukształtować stosunki z pracownikami według reguł przeniesionych ze Śląska.
Sąsiadując z największymi w latach 80. polskimi eksporterami wyrobów z bursztynu: państwowym „Jantarem” w Sopocie, oraz spółdzielniami „Bursztyny” i „Spójnia” w Gdańsku, w gruncie rzeczy nie konkurował z nimi o klientów, bowiem cała ówczesna podaż polskich wyrobów bursztynowych o dobrym standardzie jakościowym, była mniejsza od popytu. Wkrótce Myrta uzyskał popularność wśród dużych i małych dostawców bursztynu (nie tylko w Polsce), a stawiane przez niego wymogi, co do właściwej selekcji surowca, a także poziomu cen, stały się wzorem do naśladowania. Chęć kupowania i natychmiastowej zapłaty za drogie okazy bursztynu: duże bryły i unikalne odmiany, stała się powszechnie znaną i cenioną przez ich posiadaczy właściwością řrmy Myrty.
Dla niego był to czas twórczego działania. Nowe technologie, nowi pracownicy o najróżniejszych kwaliřkacjach i uzdolnieniach, nowe kontakty z egzotycznymi klientami, nowe bodźce artystyczne dzięki poznawaniu kolekcji muzealnych i albumów z reprodukcjami dzieł sztuki i rzemiosła artystycznego – stworzyły nowe horyzonty i pobudki działania. Zrealizowanie sukcesu gospodarczego i osiągnięcie doskonałości technicznej w standardowej produkcji przestało już wystarczać. Rosnące zasoby materiałowe, techniczne i řnansowe wywołują nieodpartą chęć zmierzenia się z osiągnięciami gdańskich bursztynników z okresu I Rzeczypospolitej, którzy pracowali przede wszystkim na rzecz najwyższych warstw społecznych i pozostawili po sobie godne podziwu dzieła. Niestety, w rozpadającej się gospodarce tak zwanego realnego (w samej rzeczy nierealnego) socjalizmu, trudno było znaleźć światłych i zasobnych fundatorów. W tej sytuacji sam mistrz Lucjan musiał poświęcać część swych dochodów na tworzenie dzieł unikalnych.
W nowej rzeczywistości
Radykalna zmiana ustroju gospodarczego w Polsce, z reglamentowanego na rynkowy, dokonała się w momencie największych rynkowych sukcesów osiąganych przez pracownię Myrty, która zdążyła już wyrosnąć na największego polskiego eksportera wyrobów bursztynowych. Dlatego też, właśnie do niej były adresowane propozycje przejęcia prywatyzowanych przedsiębiorstw państwowych: „Polsrebra” w Sopocie i „Jubilera” w Gdyni. Próba połączenia tak odmiennych struktur, jak organicznie zbudowana wytwórnia prywatna i rozpolitykowane kolektywy przedsiębiorstw państwowych, zakończyły się niepowodzeniem. W efekcie późniejszy etap działalności Myrty, pod nazwą spółki z o.o.
Istotnym czynnikiem zmian było natomiast ciągłe poszukiwanie i zatrudnienie w řrmie pracowników uzdolnionych manualnie, obdarzonych równocześnie naturalnym zmysłem artystycznym. Pod bezpośrednim kierunkiem właściciela realizowali oni jego pomysły, inspirowane z reguły dziełami sztuki dawnej. Mistrz Lucjan prosił o wyróżnienie wśród nich Andrzeja Ziemińskiego, oraz ojca Jerzego i syna Marka Wojtkiewiczów. W latach 90. zostało ukończonych wiele dużych obiektów, dekorowanych w sposób charakterystyczny dla wieku XVII: rzeźbą řguralną, reliefem, grawerunkami i
Ogromny wpływ na wybór źródeł inspiracji twórczej Myrty, miał jego udział w konserwacji trzech najbardziej znanych i cennych dzieł z kolekcji Muzeum Zamkowego w Malborku: wielkiej szkatuły Christopha Mauchera, ołtarza z II polowy XVII wieku i řgury Hermesa z 1610 roku. Te niezwykle kosztowne i wymagające wielkich nakładów materiałowych (najlepszego bursztynu) prace wykonał Myrta bezpłatnie, delegując przy tym do Malborka na kilka miesięcy swego doświadczonego specjalistę Hugona Fotę, do współpracy z konserwatorami Iwoną Król i Janem Wiśniewskim. Na tle zabytków kolekcji malborskiej powstało wiele nowych dzieł, bądź to nawiązujących do wcześniejszych form i funkcji, bądź też cytujących najpiękniejsze detale, ornamenty i tematy przedstawień. Niektóre z nich ukazuję na zdjęciach w tym artykule.
Zadziwiający instynkt wykazał Myrta, podejmując przed kilkunastu laty próbę powtórzenia w bursztynie słynnej solniczki Benvenuta Celliniego, wykonanej ze złota i hebanu dla króla Francji Franciszka I w roku 1540. Jak pisaliśmy w poprzednim numerze POLSKIEGO JUBILERA, zabytek ten został skradziony 12 maja 2003 roku, i być może odnalezienie jego będzie równie trudne, jak dekoracji Bursztynowej Komnaty. Solniczka Myrty została właśnie ukończona, z zachowaniem wymiarów i proporcji oryginału (kompozycja w elipsie o średnicach 344 x 305 mm, wysokość całości 305 mm, cokołu 95 mm, łączna masa 9080 g). Postaci Ziemi i Oceanu, głównych řgur dekoracji, zostały wyrzeźbione każda z jednej bryły najlepszej, jasno-żółtej odmiany bursztynu z Wołynia. Hebanowy postument został zastąpiony czysto bursztynową kompozycją o bogatym układzie dekoracyjnym, typowym dla „stylu Myrty”, występującym wcześniej w wielu innych dziełach. Solniczkę będą mogli podziwiać uczestnicy tegorocznego „Amberifu” w specjalnie urządzonym stoisku.
W ostatnich kilku latach, Lucjan Myrta ograniczał stopniowo swoją działalność rynkową, koncentrując się na tworzeniu obiektów unikalnych. Początkowo wynikało to z zamiaru stworzenia kolekcji dla własnego Muzeum Bursztynu w Sopocie. W tym celu nabył od władz miasta zabytkową Willę Basnerów (międzywojenne muzeum osobliwości), położoną tuż przy uczęszczanej promenadzie plażowej i poddał ją gruntownej konserwacji i zabiegom adaptacyjnym, mającym zapewnić należytą ekspozycję zbiorów i warunki dla ich trwałości i bezpieczeństwa. Na przeszkodzie w realizacji tej ze wszech miar celowej społecznie inicjatywy, stanęły restrykcje řskusa i przebudowany już budynek musiał zostać sprzedany na prywatną rezydencję.
Imponująca kolekcja Myrty, wkrótce po sopockim niepowodzeniu, znalazła jednak godne miejsce ekspozycji. Rada Miasta Gdańska zadecydowała na początku roku 2000 o utworzeniu w podległym jej Muzeum Historycznym nowego Działu Bursztynu. Pierwsza wystawa tego działu, pod nazwą „Polskie Klejnoty Morza”, powstała już w roku 2000.
Z inicjatywy Prezesa Izby Bursztynu Zbigniewa Strzelczyka, Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz i Dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska Adam Koperkiewicz wystąpili z prośbą o zdeponowanie w tym muzeum gotowych dzieł i niezwykłych okazów przyrodniczych ze zbiorów Myrty. Miejscem ekspozycji były reprezentacyjne sale Ratusza Głównego Miasta. Miarą powodzenia były nieustanne kolejki turystów i postulaty ořcjalnych gości miasta o uwzględnieniu zwiedzania tej wystawy w planach wizyt.
Depozyt Myrty w Muzeum Historycznym Miasta Gdańska stale rośnie, w miarę powstawania nowych obiektów. Nie wiadomo, kiedy wejdzie w jego skład coś naprawdę zadziwiającego skalą i niezwykłością. Od ośmiu lat toczą się prace przy realizacji największego obiektu ruchomego w dziejach światowego bursztynnictwa. Będzie to czterokondygnacyjny skarbiec, wzorowany na skarbcu ostatniej królowej przedrewolucyjnej Francji – Marii Antoniny. Nie będzie on kopią XVIII-wiecznego mebla, lecz całkowicie nową konstrukcją, zbudowaną nie z drewna i metalu jak oryginał, lecz z naturalnego bursztynu bałtyckiego. Jedynie 8 nóg u podstawy wykonanych zostanie z repusowanego srebra, ale i między nimi zawieszony będzie ażurowy, reliefowy ornament z bursztynu. Wszystkie ścianki, drzwiczki, szyldziki szuflad i zwieńczenie, także będą składać się z rzeźbionych detali bursztynowych.
Podobnie jak w oryginale, środkowa strefa skarbca będzie wsparta na czterech półpełnych postaciach kobiecych, nawiązujących do Kor z ateńskiego Erechtejonu. Bursztynową Korę, personiřkację lata z frontu skarbca, przedstawiamy wraz z reliefową płyciną przedstawiającą Kazanie na Górze. Jest to zapowiedź zmiany tematyki w stosunku do obiektu XVIII-wiecznego, w którym dominowały sceny sielankowe, lub rokokowa dekoracja ornamentalna. W budowanym skarbcu bursztynowym, rozmieszczone będą reliefowe i rzeźbione wgłębnie (intaglio) sceny biblijne. Gotowe są już liczne, płasko rzeźbione kompozycje przedstawiające ziemskie życie Chrystusa.
Masa całego skarbca przekroczy zapewne 500 kg, gdyż bursztynowe ścianki mają być samonośne, bez metalowego lub kościanego szkieletu, co wymaga przy tej skali, zastosowania potrójnego wątku. Środek ścianek będzie z kształtek podobnych do cegieł, a po obydwu stronach bogata dekoracja reliefowa.
Gotową już dolną połowę skarbca (długość 225 cm, wysokość 120 cm, masa ponad 200 kg) Myrta zdecydował się zaprezentować publicznie na tegorocznych targach Amberif. Na płycie górnej skarbca (już teraz przewyższającego wymiarami i masą wszystkie dawniejsze, ruchome dzieła z bursztynu), zostaną ustawione 3 obiekty z kolekcji muzealnej:
W przygotowaniu jest wielki album, formatu 35 x 25 cm, prezentujący cały dorobek Myrty, z ponad 300 całostronicowymi zdjęciami Marka Żaka (współautora Wielkiej Księgi Bursztynu). Ma on o wiele większą szansę, niż krótki artykuł, na przybliżenie czytelnikom dorobku i drogi twórczej Lucjana Myrty, choć zapewne i taka obszerna księga nie zdoła przedstawić całej skomplikowanej kariery zawodowej tego niezwykłego człowieka i twórcy.
Album ten, przedstawi też niezwykły zbiór 51 wielkich brył bursztynu (powyżej 1 kg do 4,04 kg) gromadzonych pieczołowicie przez Myrtę od początku jego pracy w bursztynie i oszczędzonych od przetworzenia na elementy gotowych dzieł. Opis brył dokonany przez prof. Barbarę Kosmowską-Ceranowicz, zawierać będzie porównanie ich z najważniejszymi kolekcjami podobnych okazów w innych muzeach europejskich.
fotografie: Marek Żak
|